Pewnego popołudnia odwiedziłyśmy zrujnowany już Pałac w Bronowie. Pałac ten był centralnym punktem wsi. Pierwsza wzmianka o jego obecności w obrazie
Bronowa pochodzi z 1492 roku, kiedy to wspomina się, że "pani
baronowa von Both posiadała tu obronny dwór." W okresie
przedwojennym w pałacu istniało archiwum dworskie, którego
najstarsze dokumenty sięgały wstecz do 1542 roku. Najcenniejszym
dokumentem tu przechowywanym był urbarz Bronowa, a zatem wykaz
powinności chłopskich wobec dworu i jego właściciela. Pałac, a
wraz z nim cała wioska posiadała licznych właścicieli od czasów
średniowiecza. Wśród nazwisk posesorów okresu nowożytnego
napotykamy m.in. na rodzinę von Czettritz, von Matuschka i von
Schaffgotsch. W 1740 roku jej właścicielem był ponownie hrabia von
Matuschka. W 1751 roku wieś zakupił kanclerz księcia biskupa wrocławskiego
von Mutius. W rękach tej rodziny Bronów pozostawał nieprzerwanie do
1945 roku. Tutejsze dobra rycerskie, czyli majątek związany z
dworem, obejmowały łącznie 150,35 ha ziemi (z czego 101,44 ha
przypadało na pola uprawne, zaś 26,59 ha - na tereny leśne). Dane
te wskazują na wyjątkowe znaczenie majątku dworskiego w obrazie tej
wsi, bowiem obszar całego Bronowa wynosił ok. 180 ha.
Von Mutiusowie, których doczesne szczątki spoczywają na
cmentarzu przy kościele w Dobromierzu, tworząc wyjątkową mogiłę
rodzinną, byli dobrymi gospodarzami Bronowa. Pisałyśmy o nich w poście:
Rodzina von Mutius - w poszukiwaniu resztek świata który minął
http://projekt-milo.blogspot.com/2013/07/rodzina-von-mutius-w-poszukiwaniu.html
W 1880 roku ówczesny właściciel
wioski Ernst von Mutius dokonał przebudowy i rozbudowy dawnego dworu
obronnego, przekształcając go w prawdziwy pałac. Dwupiętrowe
rozległe założenie otaczał również piękny park w stylu
angielskim. Wyposażenie pałacu odpowiadało randze rodziny von
Mutius, która pełniła wysokie funkcje w państwie pruskim - jej członkowie
należeli do korpusu dyplomatycznego, piastując m.in. godności
ambasadorów Prus, a potem Niemiec, w Portugalii. Do najcenniejszych
elementów wystroju należały zbiory szkła, porcelany i galeria
obrazów autorstwa takich malarzy, jak Pesne i Graff. Los wywarł
jednak okrutne piętno na właścicielach pałacu i jego wyposażeniu
w 1945 roku Sowieci wyrzucali cenne dzieła sztuki przez okna i na
klatkę schodową tego obiektu. Ludność niemiecką wypędzono do
lasu, gdzie kazano jej zrobić sobie szałasy z dywanów i gobelinów
wyrzuconych z wnętrz pałacowych. Już wówczas obiekt ten zaczął
popadać w ruinę. Obecnie jego właścicielem jest świdniczanin, były
poseł, a dziś wicestarosta świdnicki Ryszard Wawryniewicz, który
jak się zdaje, też niewiele robi w kierunku uratowania tego wspaniałego
niegdyś zabytku.
Sama wieś Bronów powstała około 1305 roku. W tym okresie wspomniana
została źródłowo jako "Burn", co oznacza w języku
staroniemieckim "Źródło". Pod taką nazwą, lecz w
zdrobniałej formie, występowała ona do 1945 roku (niem. "Börnchen"
= "Źródełko"). W literaturze historycznej związanych z
dziejami tej wioski przypuszcza się, że nazwa pochodziła od "Źródła
Piwowara", które wybijało na terenie tej wsi i nie wysychało
nawet podczas najbardziej suchego lata. Do nazwy wsi nawiązywał również
jej herb z XIX wieku, w którym przedstawiono kobietę dźwigającą
dwa wiadra wody ze źródła.
Prawdopodobnie Bronów początkowo należał bezpośrednio do książąt
ze świdnicko-jaworskiej linii Piastów, potem wieś nadana została
któremuś ze śląskich rodów rycerskich. Niewiele jednak wiadomo o
najdawniejszych dziejach tej wsi. Jeszcze w II połowie XIV wieku wieś
musiała należeć do prastarej śląskiej rodziny von Schweinichen,
gdyż jeden z jej przedstawicieli Gunczelin von Sweyn w 1387 roku
ufundował ołtarz dla kościoła w Świnach, a kapitał fundacyjny
spoczywać miał właśnie na wsi Bronów. Od samego początku swego
istnienia wieś ta posiadała charakter dużego folwarku z dworem oraz
kilku mniejszych gospodarstw chłopów, którzy zobowiązani byli do
pracy w majątku. Jeszcze w 1785 roku nie wymieniano na jej terenie żadnego
kmiecia (bogatego chłopa), lecz jedynie 13 zagrodników oraz 3 chałupników.
Wieś liczyła w owym czasie zaledwie 85 mieszkańców. Stał tu również
1 młyn wodny.
Jak widać na zdjęciach niewiele pozostało z tego wspaniałego Pałacu. Czas jest nieubłagany i nadgryza swym zębem mury. Uwieczniłyśmy to, co wciąż jeszcze wskazuje na dawną świetność tego miejsca. Szkoda tego Pałacu, bo to porządny kawałek historii. Wokół panuje nieład, park przypomina przypadkową plątaninę drzew i krzaków, widać ślady po alkoholowych libacjach, nie mówiąc już o tym że wykorzystuje się to miejsce jako przybytek, gdzie nawet król piechotą chadzał, a przecież mogło by to być wspaniałe miejsce do "zjechania z drogi". No cóż, drodzy Projektomaniacy, pokontemplujcie z nami tą piękną "dzicz".
A tu część rozrywkowa posta, piękny telemark w wykonaniu Milo. Z małą podpórką ale na Mistrzostwa Świata w zjeździe na tyłku jak znalazł. Jak to mówią w branży: "ALE SPRZĘT W GÓRZE!"
Cóż, miejsce grożące zawaleniem, z licznymi tablicami ostrzegającymi, więc nie zachęcamy do odwiedzin. Dziś to my - niezmordowany Projekt Milo odkryłyśmy dla Was to miejsce z 1000 pajęczyn i wiszącymi groźnie nad głową cegłami. Postawcie na bezpieczeństwo i niech po tym zapomnianym przez Boga i ludzi zabytku prowadzą Was tylko Nasze zdjęcia.
Z pozdrowieniami od porządnie ubezpieczonego Projektu Milo.