poniedziałek, 18 sierpnia 2014

German Trip - Wiedeń nocą

Przebiwszy się przez niemal pajęczą sieć tuneli docieramy do stolicy Austrii. Wiedeń wita nas chłodnym wieczorem. Wjeżdżamy do miasta, błądzimy w okolicy centrum szukając miejsca gdzie najlepiej zostawić auto. Zwabieni przez niebieska poświatę parkujemy w pobliżu placu Schwarzenberg.

Rześkie powietrze przegoniło pierwsze objawy zmęczenia. W końcu jakby nie było śniadanie jedliśmy na Śląsku, obiad w czeskim Brnie a kolacja wypadła w Wiedniu ;) Niezłe tempo!

Trzeba przyznać, ze bardzo późna kolacja, ale cisza nocna się dopiero zaczęła więc noc jeszcze młoda :) kto by się tam czepiał.

Pierwsze kroki kierujemy w stronę fontanny Hochstrahlbrunnen. Mimo późnej pory niebieska woda wabi nie jednych turystów. Niebieska? No właśnie i tu pojawia się problem. Mimo iż nie jesteśmy profesjonalistami to nie mamy bladego pojęcia, dlaczego woda wychodzi fioletowa.




Po niezliczonych próbach, kombinacjach, zmianach balansu bieli, czasu, trybów sprzętu - nawet automat próbował nam wmówić, że fontanna pluje fioletową wodą - BINGO!!! Udało się! Tylko nie pytajcie bo do tej pory nie wiemy "JAK?" ale liczy się efekt ;)




Zostawiamy za sobą niezwykle absorbującą fontannę i ruszamy w miasto! Troszkę na ślepo i po omacku, troszkę kierując się małą mapką w przewodniku chodzimy ulicami Wiednia.

Pięknie oświetlone budynki, place, urokliwe uliczki, pomniki nie wiadomo w która stronę patrzeć :)





Włócząc się wąskimi uliczkami natrafiamy na takie perełki motoryzacji obok których nie można przejść obojętnie. Jak choćby to bordowe cudeńko :) Porsche 911 z '70 lub '80 lat, chodź pewności nie mam. W zasadzie co ja tam mogę wiedzieć, w końcu jestem tylko kobietą ;)


... ach ta sylwetka ...



Powoli docieramy pod gotycka Katedrę św. Szczepana. Dobiega północ a miasto nie śpi. Na placu tłumy spacerowiczów i turystów. Nic dziwnego, że jedna z największych świątyń w Austrii przyciąga jak magnes bez względu na porę roku czy godzinę.



Kolejnym miejscem które potrafimy bezbłędnie zlokalizować jest Albertina - galeria z jedną z największych kolekcji grafik.





Jak wspominaliśmy na początku, wyjazd był dość spontaniczny i nie mieliśmy czasu na dokładną analizę każdego z miast. Nie zwiedzaliśmy tylko odkrywaliśmy każde miejsce często nie wiedząc co mijamy jednak czy to ważne?

Czy ważne kiedy powstało to czy tamto? Kto tu mieszkał? Jakie dzieła skrywa kolejne muzeum czy galeria? Czy to wszystko jest ważne kiedy nogi Cię niosą od miejsca do miejsca mimo zmęczenie, bólu i ciągle Ci mało? Z resztą sami oceńcie :)










Jest 2:00 w nocy,  miasto pomału pustoszeje, wycisza się więc i my kończymy nasz nocny spacer. 

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz