Stary poczciwy Książ znajdujący się 800 metrów od zamku Książ owiany
legendami i tajemnicami spróbujmy zatem połączyć fakty i mity.
Na przełomie IX i X stulecia stał tutaj gród, został
on przekształcony na warownie i najprawdopodobniej tu przeniósł swoją siedzibę
Bolko I Surowy. Po przejęciu księstwa Świdnicko-Jaworskiego do Korony Czeskiej w
1392 roku warownia straciła swoje znaczenie.
W latach 1794-1799
architekt i malarz Christian Wilhelm Tischbein na polecenie ówczesnego
właściciela Hansa Henricha VI Hocheberga zaczął przebudowywać zamek na romantyczny
zakątek rekreacyjny.
Tak to miedzy innymi powstały stylizowane na gotyk
romantyczne ruiny zamku otoczone fosą i murem obronnym. Do wykończenia użyto oryginalnych
elementów renesansowych i barokowych przeniesionych z innych historycznych obiektów
tak więc zamek nabierał nie tylko wyglądu , ale miał też i swoistą „duszę” .
Na teren wchodziło się przez bramę z dwoma wieżyczkami, w budynku znajdywała się sala reprezentacyjna połączona z wieżą,
salą sądowa, zbrojownie i sypialnie, kapliczka połączona z głównym budynkiem krużgankami
pod którą znajdował się loch. Wnętrza sal wyposażone były w cenne meble, obrazy
i zbiory militarne.
Tak o to zamek stał się jedną z atrakcji i gościł wybitne osobistości miedzy innymi
zamek odwiedził król pruski Fryderyk Wilhelm III, oraz prezydent Stanów
Zjednoczonych. Wystarczy tych miłych wspomnień z dziejów świetności zamku czas
powrócić do teraźniejszości.
Frontowa ściana kamienno-ceglana nosząca ślady wielkiego pożaru w
maju 1945r, który strawił zamek.
Właśnie jaki pożar? No i tu kawałek współczesnej historii, zdania w tej kwestii są podzielone jedne podsycane
prawdziwymi informacjami mówią, że do pożaru dopuściła się Armia
Czerwona chcąca zatrzeć ślady pozostawione tutaj przez Niemców, zdaniem innych
pożar był wynikiem potyczek Rosjan z grupami Werwolfu.
No i komu tu wierzyć ?
Zatem pójdźmy drugim tropem opierając się na
faktach cofając się do tamtych lat. Jest 8 maja 1945 roku najpierw w
Reims, a następnie kilka godzin później na przedmieściach Berlina
zostaje podpisana kapitulacja Niemiec w tym czasie do Wałbrzycha wkracza zwiad
21 Armii 1 Frontu Białoruskiego. W sumie kilkunastu zwiadowców i jeden
czołg pod dowództwem Iwana Konkowa. Według opowiadań na rynku w Wałbrzychu
czekał podobno na nich pododdział niemieckiego Wermachtu gotowy się poddać.
Dziwne bo biorąc pod uwagę inne opowiadania 7 maja przed dzień wkroczenia Armi
Radzieckiej do Wałbrzycha docierały całe
kolumny żołnierzy niemieckich kierujących się do Czech, dokonywano
też wyroki śmierci na żołnierzach, którzy nie chcieli walczyć z rozkazu samego
feldmarszałka Schornera. Wzdłuż ważniejszych dróg w mieście przygotowywano
stanowiska polowe zaopatrzone w karabiny maszynowe umieszczane też na strychach
wysokich budynków. Jeszcze do południa 8 maja jak twierdzą świadkowie
niemieckie oddziały przetaczały się przez miasto, o godzinie 14
zapadła martwa cisza, no właśnie i gdzie się podziali?
No ale powróćmy do
naszych ruin jak zeznał Iwan Konkow pewnego dnia żołnierze Armii Radzieckiej
dostrzegli ludzi kręcących się wśród gaju zawsze zielonych rododendronów.
Wezwali ich do zatrzymania lecz tamci ostrzeliwując się czmychnęli w
chaszcze uciekając na teren starego zamku. Kilku żołnierzy dotarło na
dziedziniec ale dostali się pod silny ogień ręcznej broni maszynowej, w pewnym
momencie nastąpił potężny wybuch ściany gotyckich ruin zakołysały się
i zwaliły na dziedziniec, który siłą potężnego wybuchu zafalował i zapadł się.
Tak mniej więcej opowiada o tym żołnierz Armii Czerwonej aczkolwiek
na ile można w to wierzyć kiedy to tutejsi mieszkańcy opowiadają o wielkim
pożarze. Nie możemy zapominać, że żołnierze Armii Czerwonej bardzo często
traktowali zdobyte kraje po barbarzyńsku, paląc i niszcząc znienawidzone
"hitlerowskie" miasta i fabryki, oraz pańskie "germańskie"
folwarki, pałace i wsie. No dobra dosyć tych smutnych wspomnień czas wrócić na
ruiny.
Przed wejściem na zamek po lewej stronie zwraca na siebie uwagę
obiekt wystający z ziemi obmurowany kamieniami. Wygląda jak wejście
do jakieś piwniczki do której wchodziło się przez potężne żelazne drzwi na co
mogą wskazywać wielkie wąsy.
Wchodząc
do środka zauważamy solidnie wybetonowany obiekt składający się z trzech
pomieszczeń w kształcie krzyża, do każdego wchodziło się przez żelazne drzwi.
Przed
ruinami po lewej stronie zamku wznoszą się cztery potężnie filary dwa z
nich zakończone metalowymi prętami i dwa elegancko obmurowane tak by upodobnić
je do pozostałych ruin zamku. Z opowiadań wynika, że były to filary mostu
prowadzącego na zamek, no ale ze starych fotografii wynika że most znajdował się w
innym miejscu.
Poniżej filarów dziwna kwadratowa "studzienka" lub coś podobnego ale już zasypana i zamurowana.
Ruiny
baszty, w której to rzekomo jak głosi pogłoska "zaraz po wojnie stromymi
schodami można było zejść w głąb podziemia Starego Książa".
Inni zaś twierdzą "ruiny baszty, w której ulokowano szyb windy dziś zasypany prowadzący do kompleksu podziemnego".
T o by potwierdzało historię o tym, że pod
starym zamkiem Niemcy wybudowali podziemne laboratoria i fabrykę z częściami do
samolotów. Potwierdzać to mogą też szerokie utwardzone drogi, które kończą się
w dziwnych osuwiskach u podnóża zamku.
Jednak
większość przypuszcza, że basztą można było zejść w dół do tuneli
łączących stary zamek z nowym no cóż tego też nikt nie udowodnił. Zatem
pozostańmy przy faktach.
Wychodząc
z baszty możemy pójść w lewo na krużganek
Lub w prawo w dół dróżką prowadząca na punkt widokowy,
Fantastyczne miejsce na rodzinne spacery, a i
zakochani mogą mile spędzić czas w romantycznych ruinach zamku.