poniedziałek, 22 grudnia 2014

10 grudzień 2014

Koniec roku i ostatnie wydarzenia przyczyniły się do odwiedzin dolnośląskiej perełki, czyli Zamku Książ. Bezsłoneczny deszczowy dzień, brak ruchu chyba jeszcze bardziej skłaniają mnie właśnie do odwiedzin ostatnio dość głośnego miejsca. Dlaczego? Jak myślicie? Spróbujcie sobie odpowiedzieć na to pytanie sami.



Piękne scenerie i ciekawość, która zawsze bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. No właśnie sprawa zakończona, w mediach roi się aż od wyjaśnień, media ha ha ha wiele osób nie do końca wierzy w informację, które podają a w śród nich jestem i ja. Więc postanowiłem sprawdzić to po swojemu. Parę pytań tu, parę tam w końcu przecież nikt mi nie zabroni i psami nie poszczuje.


Dziesiąty grudzień, około godziny czternastej ludzie z ochrony biegający i odganiający wścibskich fotografów i dziennikarzy, jednak bez skutku, internet i media aż huczą od informacji.  Czytamy o ilości jednostek straży , metrach kwadratowych strawionego ogniem dachu i problemach z wodą do gaszenia – no właśnie woda. Jakim cudem nie zostały zalane poniższe piętra zamku?


Bardzo mnie to zaciekawiło. Jak podają media w trakcie pożaru cały personel zamku i zwiedzający zostają ewakuowani. Po ugaszeniu ognia pracownicy jednak powracają na zamek. Po co? Chyba nie trzeba wyjaśniać no ale cóż J


A więc jesteśmy w środku, podążamy zatem śladami pracowników. Udajemy się głównymi schodami do góry omijając strumienie wody wyciekające z dziurawych węży strażackich, które dosłownie wiją się na schodach od parteru po poddasze. Pierwsze piętro sala Maksymiliana parę plamek na suficie– tu już nic się nie da zrobić idziemy wyżej.


Trzecie piętro, brniemy w wodzie, która poprzez czujniki p.poż i żyrandole leje się na podłogę. To właśnie tu zaczyna się historia pracowników zamku. Nie trudno się domyśleć jaką rolę odegrają w całej tej akcji.


No właśnie pracownicy zamku czyli w większości firma ochroniarska, dział techniczny, ekipa remontowa – ale tylko jedna, druga po przerwie nie została wpuszczona na zamek. Jaka przerwa i dlaczego nie zostali wpuszczeni? No właśnie, za dużo tu nie jasnych sytuacji, no cóż spróbuję to rozwikłać. Jest trzynasta dziesięć, to właśnie wtedy pracownicy remontowi schodzą (zjeżdżają windą) na posiłek do pobliskiej restauracji Książęcej. Około trzynastej dwadzieścia czujka p.poż na poddaszu zaczyna wariować pracownicy firmy ochrony udają się na kontrolę w miejsce sygnalizowane przez system. Po wejściu na poddasze zauważają ogień, reszta to już czysta procedura.


W tym samym czasie przy jednym ze stolików w restauracji Książęcej, ktoś słyszy taką o to rozmowę:
-Ty a ,Ty palnik wyłączyłeś?
-Nie pamiętam, ale chyba nie
-To idż sprawdzić
 Nie ma co sprawdzać z dachu zamku już widać było unoszący się dym. Straż pożarna wezwana, a to co się dzieje teraz na zamku to już szereg akcji mających na celu gaszenie pożaru.
-Tu jest hydrant z wodą ale nie ma węża.
- W tym drugim jest ale mały.
- Dawaj go  i przynoś gaśnice z dołu.
Pracownicy zamkowi własnymi siłami co mogli to robili, niestety ogień  nie malał.
- Kurna nie damy rady sami  tego ugasić, patrz jak szybko się pali.
- Chłopie przecież drzewo niedawno było impregnowane.


 Około godziny czternastej pojawiają się pierwsze wozy strażackie pod Książem. Chwilę później woda zaczyna lać się strumieniami i tak już do końca akcji. Są małe problemy, ale szybko udaje się je rozwiązać, opanować sytuację i po paru godzinach ugasić pożar.
Gdzie jedni walczyli z ogniem gasząc go hektolitrami wody (choć niby użyto jej mało) , drudzy walczyli z tą wodą. Na trzecim piętrze do jednego z pomieszczeń wpada prezydent miasta, rozsuwa krzesełka. Łapie za szmatę i zbiera gromadzącą się wodę. Nikt nie stał , wszyscy zbierali wodę jak tylko się dało. Teraz każdy miał już świadomość że nowo odremontowane trzecie piętro może zostać zalane- trzeba było jak najszybciej odciąć możliwość przedostawania się wody na to piętro.


No tak, my tu zajęci zbieraniem wody a tym czasem na parterze:
-Czy ta butla tutaj stała wcześniej?
- Nie ktoś musiał ją ściągnąć z góry
Co to za butla? Do kogo należała? No właśnie i gdzie się podziali pracownicy z drugiej firmy?
Tego już nie mogę sprawdzić osobiście, dlaczego? Cały terem obstawiony jest przez policję i straż miejską, nawet mysz się nie prześliźnie. Do Zamku Książ mogą wejść tylko pracownicy i służby mundurowe. W końcu jest informacja, tamtą ekipę remontową zabrali na przesłuchanie, później po kolei będą zabierali osoby które coś widziały lub mogły mieć bezpośredni związek z tą sprawą.
No to się nie zapowiada na normalny powrót do domu, ok wracamy na górę. Trzecie piętro pod żyrandole i czujki podstawiane są wiaderka, resztę trzeba szmatami z podłogi zbierać. Piętro czwarte na podłodze rozłożona folia by woda poniżej nie przeciekała.


Tego dnia faktycznie nie było mowy o normalnym wyjściu do domu „walka” z wodą trwała do późnych godzin wieczornych. Kiedy tak naprawdę wszyscy na zewnątrz patrzyli z zadowoleniem , że pożar ugaszono i uratowano zamek to w środku nadal trwała akcja ratowania obiektu. Tą noc strażacy spędzili dyżurując na miejscu.  Około godziny dziesiątej zmęczeni pracownicy zamkowi opuszczali miejsce pracy udając się do domu.


To był ciężki dzień. Taka strata dla zamku, który czekał 32 lata na renowację, spłonęła część dach którego remont  jeszcze trwał. Przecież dobrze wiemy na te prace zrzuciła się gmina, spółka Zamek Książ i Ministerstwo Kultury. Trzecie piętro dwa lata temu wyremontowane, koszt to około 14 mln zł. To chyba jakieś fatum 6 grudnia Zamek  Kliczków (dach 200mkw) teraz Książ (dach 200mkw).


Co było przyczyna pożaru i kto ewentualnie za niego odpowiada, możecie się dowiedzieć z mediów J

Ps. 
Oto kawałek rozmowy tel. :
- Chciałbym poinformować Pana że Zamek Książ się pali.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz