poniedziałek, 19 maja 2014

Prywatne Muzeum Porcelany w Tułowicach


Zaczęło się niewinnie dziewięć lat temu od skrzyni znajdującej się na strychu. Jak się okazało skrywała piękną i oryginalną porcelanę z rodzimych Tułowic, która jest nie tylko pamiątką po babci Jadwidze Wittke, ale i iskrą wzniecającą niezwykłe zamiłowanie w jej wnuku.





Ryszard Wittke, bo o nim mowa, swoją kolekcje rozpoczął od pięknej patery, przyozdobionej kwiatami. Jak się dobrze przypatrzymy znajdziemy na niej dwie nimfy z rozwianymi włosami. Dziedzictwo po babci, która pracowała w miejscowej fabryce porcelany liczyło około 100 sztuk. Obecnie Muzeum Ryszarda ma na stanie ponad 2 000 unikatowych egzemplarzy i cały czas się rozrasta. 



Nasz gospodarz zaznacza, że kolekcjonuje jedynie wyroby powstałe od 1813 do 1945, kiedy to fabryka przeżywała lata swojej świetności. W tym czasie przez jej bramy wyjeżdżały na cały świat najlepsze wyroby  z fajansu i porcelany.





W dwóch, niewielkich pokojach znajdziemy prawie wszystko. Kolorowe serwisy barwą dopasowane do swoich odbiorców. Niebieską zastawę upodobali sobie Węgrzy a czerwona doskonale trafiła w gusta Anglików. Niesamowite naczynia pokryte złotem lub malowane srebrem.












Bardzo rzadka seria z bażantami w roli głównej, bombonierki na cukierki, kufle na piwo dla kobiet a także przedmioty bardziej użytkowe jak pojemniczki na krem, puder, specjalne dzbanuszki na spinki do włosów, zestawy do golenia.





Pojawiały się także akcenty świąteczne jak pojemniki w kształcie jaj wielkanocnych lub serwisy zdobione gwiazdą betlejemską.


Prywatne muzeum porcelany jako jedyne w Polsce może pochwalić się kolekcją porcelanowych zegarów z 1895, tułowickim dzwoneczkiem, maleńką moccką powleczoną brązem czy serią porcelanowych zwierząt. Może nie są one tak zdobne jak reszta zbiorów, ale świadczą o dużych zdolnościach twórczych zakładu. Do ich produkcji trzeba było wysokiej klasy porcelany i wielkiego kunsztu modelarzy.






Znajdziemy także wizerunki Hrabiny Zofii Potockiej i Pruskiej księżnej Luizy Mecklemburg-Strelitz . A między różnymi sygnaturami znajdziemy niezwykle rzadki znak naszkliwny przedstawiający mitologiczną boginię łowów i narodzin - Dianę.










Seria RS Prussia została ukochana przez amerykanów za niesamowicie kolorowe zestawy. Porcelana z tej serii była bardzo bogato zdobiona. Niestety jej popularność zaczęła spadać około 1910 roku kiedy to klienci oczekiwali prostszych form. Obecnie jest ona najbardziej poszukiwana i pożądaną przez kolekcjonerów.





Dla niewtajemniczonych dodamy że fabryka z małych Tułowic ma wierne grono miłośników i kolekcjonerów rozsianych po całym świecie a zrzeszonych w Międzynarodowej Grupie Kolekcjonerów R.S. Prussia z siedzibą w Mayfield w stanie Kentucky, USA. W kwietniu Ryszard Wittke dołączył do tego zacnego grona stając się jednocześnie jedynym ich przedstawicielem w Polsce!!! Gratulujemy serdecznie :)

Fotografia z 1902 roku odnaleziona na jednym ze strychów w Tułowicach robi furorę na całym świecie!!!  Przedstawia ona załogę fabryki porcelany, po środku na dole siedzi sam właściciel - Reinhold Schlegelmilch.


Nasuwa się pytanie: dlaczego te wyjątkowe zbiory, będące międzynarodowym dziedzictwem fabryki z małych Tułowic gnieżdżą się na strychu? Dlaczego nie możemy podziwiać tych mistrzowsko wykonanych małych dzieł sztuki na co dzień? 







O czym marzy nasz kolekcjoner? O muzeum z prawdziwego zdarzenia by dziedzictwo Frankenbergów i Schlegelmilchów nie zostało zapomniane.

Do Prywatnego Muzeum Porcelany Ryszarda Wittke przyjeżdżają wycieczki, goście i kolekcjonerzy z całego świata. Gospodarz oprowadza wszystkich po dawnym Tillowitz trasą Schlegelmilchów, ukazując bogatą i cenioną na świecie historię niezwykłego miejsca. Wiemy, że są darczyńcy skłonni oddać porcelanę o wartości 50 tyś dolarów w ręce pana Wittke, ale stawiają jeden warunek, musi być muzeum. Muzeum nie tylko z nazwy, ale jako miejsce w którym ich kolekcje będą się godnie prezentować.









Niestety gmina i jej obecni gospodarze "nie" mogą znaleźć miejsca dla kolekcji porcelany z której słyną Tułowice. Brakuje tu zrozumienia dla wielokulturowej i wielojęzycznej przeszłości tego miejsca. Nie zapominajmy, że gdyby nie fabryka obecne Tułowice nie wyglądały by tak jak dziś i na pewno nie były by ważnym przystankiem w historii porcelany.




Mimo przeciwności losu nasz gospodarz zawsze z uśmiechem i ogromną serdecznością wita nowych gości, co doceniają wszyscy odwiedzający Jego muzeum. Oprowadza zwiedzających po Tułowicach śladami właścicieli porcelany opowiadając po drodze historie miasta. Wraz z przyjaciółmi dba o groby Schlegelmilch'ów, które sami odkopali i postawili na nowo. W ten prostu sposób, jest najlepszą wizytówką swojego miasteczka i godnie reprezentuje Tułowice w kraju jak i za granicą.