niedziela, 14 lipca 2013

Rodzina von Mutius - w poszukiwaniu resztek świata który minął

Błądząc uliczkami Dobromierza tuż obok kościoła katolickiego św. Michała Archanioła (XIV/XV w., przebudowany XVII, XVIII w.) trafiłyśmy na jeden z najlepiej zachowanych na Dolnym Śląsku cmentarzy arystokratycznych. Zaciekawiły nas formy nagrobków. Płyty nagrobne zostały ułożone np. na krzyżu albo na kotwicy (skąd kotwica? wyjaśnimy w dalszej części wpisu). Jak na lata w których płyty nagrobne zostały wykonane jest to niesamowity kunszt. Na tym cmentarzu można znaleźć groby miejscowej ludności lecz w głównej mierze jest to cmentarz rodziny Von Mutius. Kartusz herbowy tego rodu zawiera konia i jest widoczny na każdej płycie oraz elementach zdobniczych otaczającego muru.
Spoczywają tam:
Eryka von Mutius, Carl von Mutius, Hoddaluise von Mutius, Theodor von Mutius (był kadetem Kaiserlich Deutschen Marine, zmarł 7 listopada 1886 r. w wieku 18 lat), Berta von Mutius, Hans von Mutius, Ernst von Mutius i pewnie wielu innych z tej szlachetnej rodziny. Niestety nieubłagany czas zatarł imiona.


Członkowie tej rodziny pochodzili z Miśni i to oni piastowali ważne urzędy w państwie pruskim, m.in. byli ambasadorami Prus przy wielu stolicach europejskich (Portugalia, Hiszpania). W XIX wieku rodzina von Mutius była właścicielami licznych włości. Do nich należały wioski: Kryształowice, Olbrachtowice, Bronów, Mirosławice koło Sobótki, Jeleniów, koło Kudowy, Bakowice pow. Namysłów, Tomkowice oraz Stary Zdrój (dzisiaj dzielnica Wałbrzycha). W Starym Zdroju posiadali pałac (ul. 11 listopada 22) i zabudowania przydworskie oraz szereg wybudowanych przez tę rodzinę domów dla kuracjuszy.

Dobra w przyległym do Dobromierza Bronowie były w posiadaniu rodu von Mutius od 1745 roku, początkowo w dzierżawie, ale 28.08.1756r. odkupił je od hrabiny Josephy von Matuschka ówczesny królewski radca prawny, Franz von Mutius.
To właśnie rodzina von Mutius przebudowała w 1880 roku ówczesny dwór z XVIII wieku na istniejący do dzisiaj w miejscowości Bronów pałac, który zachował cechy baroku (portal, lukarny, pilastry). Obecnie pałac jest zrujnowany. Wokół niego znajduje się niewielki park, a w nim starodrzew z platanami, lipami, klonami oraz, co jest rzadkością w tych stronach, kasztanem jadalnym.

W pałacowych dobrach rodzina von Mutius posiadała liczne przedmioty sztuki (meble, szkło, porcelana, srebrna zastawa) oraz liczną kolekcję obrazów francuskiego malarza Antoina Pesne (1683-1757 od 1711 dworki malarz na Pruskim Dworze Królewskim w Berlinie) i malarza portrecisty Antona Graffa (1736-1813).


W murze cmentarza medalion z herbem i rodzinną dewizą : "Wierni i Mocni dla Prawa i Wiary".


Na jednej z płyt nagrobnych można zobaczyć odznaczenia. Wśród nich dwa Krzyże Żelazne. Z lewej strony elitarne odznaczenie "Pour le Merite" i najprawdopodobniej - "złoty Krzyż Zasług Wojskowych"(odznaczenie porównywane z Pour-le Merite, nadawane żołnierzom i podoficerom). Jak widać członkowie rodu von Mutius nie byli osobami, które przechodziły bez echa w historii. Osoba spoczywająca w tym grobie była wysokim wojskowym. Absolwentem Akademii Rycerskiej w Legnicy. Uczestnikiem oddziałów gen. Lützowa. Za męstwo podczas "bitwy narodów pod Lipskiem" otrzymała Krzyż Żelazny I Klasy.

Jednym z bardziej znanych członków tego rodu był Karl von Mutius (1790-1858) - imię Karl występuje dość często - był ożeniony z hrabiną Luisą von Zedlitz - Leipe. Był w młodości adiutantem generała von Natzmera. Odbył wiele podróży, jego wspomnienia były opisane w książce wydanej przez Georga von Stilke w 1930 roku "Młodość sprzed 100 lat - listy i dzienniki Karla von Mutiusa 1806-1819".










Grób z kotwicą należy do 18-to letniego Theodora von Mutius, który zginął będąc kadetem Cesarskiej Marynarki Wojennej. Napis wokół jest cytatem z Psalmu 16- "Sznur mierniczy szczodrze mi dział wyznaczył, jak miłe jest dla mnie dziedzictwo moje!".





Pamiętajcie, poza dobrze znanymi częściami miasta/wsi (najczęściej jest to okolica Rynku) są jeszcze inne miejsca, urocze, jakby z innej bajki, odludne i nieuczęszczane, kameralne, jakby zapomniane lub w stanie zaniedbania. Warto czasami przejść takim nieprzetartym przez masę turystów szlakiem bo właśnie na nim można znaleźć naprawdę wspaniałe rzeczy. Jest to alternatywa od tradycyjnego zwiedzania, którą Projekt Milo jak najbardziej poleca! Siedzenie w domu to grzech. Wyjdźcie z niego i poznajcie najbliższą okolicę a przekonacie się ile wspaniałych widoków do tej pory Wam umykało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz