środa, 25 września 2013

Ruiny Starego Książa

Stary poczciwy Książ znajdujący się 800 metrów od zamku Książ owiany legendami i tajemnicami spróbujmy zatem połączyć fakty i mity.


Na przełomie IX i X stulecia stał tutaj gród, został on przekształcony na warownie i najprawdopodobniej tu przeniósł swoją siedzibę Bolko I Surowy. Po przejęciu księstwa Świdnicko-Jaworskiego do Korony Czeskiej w 1392 roku warownia straciła swoje znaczenie.  
 W latach 1794-1799 architekt i malarz Christian Wilhelm Tischbein na polecenie ówczesnego właściciela Hansa Henricha VI Hocheberga zaczął przebudowywać zamek na romantyczny zakątek rekreacyjny. 
Tak to miedzy innymi powstały stylizowane na gotyk romantyczne ruiny zamku otoczone fosą i murem obronnym. Do wykończenia użyto oryginalnych elementów renesansowych i barokowych przeniesionych z innych historycznych obiektów tak więc zamek nabierał nie tylko wyglądu , ale miał też i swoistą „duszę” . 


Na teren wchodziło się przez bramę z dwoma wieżyczkami, w budynku znajdywała się sala reprezentacyjna połączona  z wieżą, salą sądowa, zbrojownie i sypialnie, kapliczka połączona z głównym budynkiem krużgankami pod którą znajdował się loch. Wnętrza sal wyposażone były w cenne meble, obrazy i zbiory militarne. 


Tak o to zamek stał się jedną z atrakcji i gościł wybitne osobistości miedzy innymi zamek odwiedził król pruski Fryderyk Wilhelm III, oraz prezydent Stanów Zjednoczonych. Wystarczy tych miłych wspomnień z dziejów świetności zamku czas powrócić do teraźniejszości.
Frontowa ściana kamienno-ceglana nosząca ślady wielkiego pożaru w maju 1945r, który strawił zamek. 


Właśnie jaki pożar?  No i tu kawałek współczesnej historii, zdania w tej kwestii są podzielone jedne podsycane prawdziwymi informacjami mówią, że do pożaru dopuściła się Armia Czerwona chcąca zatrzeć ślady pozostawione tutaj przez Niemców, zdaniem innych pożar był wynikiem potyczek Rosjan z grupami Werwolfu. 
No i komu tu wierzyć ? Zatem pójdźmy drugim tropem opierając się na faktach cofając  się do tamtych lat. Jest 8 maja 1945 roku najpierw w Reims, a następnie kilka godzin później na przedmieściach Berlina zostaje podpisana kapitulacja Niemiec w tym czasie do Wałbrzycha wkracza zwiad 21 Armii 1 Frontu Białoruskiego. W sumie kilkunastu zwiadowców i jeden czołg pod dowództwem Iwana Konkowa. Według opowiadań na rynku w Wałbrzychu czekał podobno na nich pododdział niemieckiego Wermachtu gotowy się poddać. 
Dziwne bo biorąc pod uwagę inne opowiadania 7 maja przed dzień wkroczenia Armi Radzieckiej do Wałbrzycha docierały całe kolumny żołnierzy niemieckich kierujących się do Czech, dokonywano też wyroki śmierci na żołnierzach, którzy nie chcieli walczyć z rozkazu samego feldmarszałka Schornera. Wzdłuż ważniejszych dróg w mieście przygotowywano stanowiska polowe zaopatrzone w karabiny maszynowe umieszczane też na strychach wysokich budynków. Jeszcze do południa 8 maja  jak twierdzą świadkowie niemieckie oddziały przetaczały się przez miasto, o godzinie 14 zapadła martwa cisza, no właśnie i gdzie się podziali? 
No ale powróćmy do naszych ruin jak zeznał Iwan Konkow pewnego dnia żołnierze Armii Radzieckiej dostrzegli ludzi kręcących się wśród gaju zawsze zielonych rododendronów. Wezwali ich do zatrzymania lecz tamci ostrzeliwując się czmychnęli w chaszcze uciekając na teren starego zamku. Kilku żołnierzy dotarło na dziedziniec ale dostali się pod silny ogień ręcznej broni maszynowej, w pewnym momencie nastąpił potężny wybuch ściany gotyckich ruin zakołysały się i zwaliły na dziedziniec, który siłą potężnego wybuchu zafalował i zapadł się. 



Tak mniej więcej opowiada o tym żołnierz Armii Czerwonej aczkolwiek na ile można w to wierzyć kiedy to tutejsi mieszkańcy opowiadają o wielkim pożarze. Nie możemy zapominać, że żołnierze Armii Czerwonej bardzo często traktowali zdobyte kraje po barbarzyńsku, paląc i niszcząc znienawidzone "hitlerowskie" miasta i fabryki, oraz pańskie "germańskie" folwarki, pałace i wsie. No dobra dosyć tych smutnych wspomnień czas wrócić na ruiny. 
Przed wejściem na zamek po lewej stronie zwraca na siebie uwagę obiekt wystający z ziemi obmurowany kamieniami. Wygląda jak wejście do jakieś piwniczki do której wchodziło się przez potężne żelazne drzwi na co mogą wskazywać wielkie wąsy. 



Wchodząc do środka zauważamy solidnie wybetonowany obiekt składający się z trzech pomieszczeń w kształcie krzyża, do każdego wchodziło się przez żelazne drzwi.


Przed  ruinami po lewej stronie zamku wznoszą się cztery potężnie filary dwa z nich zakończone metalowymi prętami i dwa elegancko obmurowane tak by upodobnić je do pozostałych ruin zamku. Z opowiadań wynika, że były to filary mostu prowadzącego na zamek, no ale ze starych fotografii wynika że most znajdował się w innym miejscu. 



Poniżej filarów dziwna kwadratowa "studzienka" lub coś podobnego ale już zasypana i zamurowana.

Ruiny baszty, w której to rzekomo jak głosi pogłoska "zaraz po wojnie stromymi schodami można było zejść w głąb podziemia Starego Książa". 



Inni zaś twierdzą "ruiny baszty, w której ulokowano szyb windy dziś zasypany prowadzący do kompleksu podziemnego".


To by potwierdzało historię o tym, że pod starym zamkiem Niemcy wybudowali podziemne laboratoria i fabrykę z częściami do samolotów. Potwierdzać to mogą też szerokie utwardzone drogi, które kończą się w dziwnych osuwiskach u podnóża zamku.



Jednak większość przypuszcza, że basztą można było zejść w dół do tuneli łączących stary zamek z nowym no cóż tego też nikt nie udowodnił. Zatem pozostańmy przy faktach.



Wychodząc z baszty możemy pójść w lewo na krużganek


  Lub w prawo w dół dróżką prowadząca na punkt widokowy,



 Z którego możemy podziwiać trzeci co do wielkości zamek w Polsce


Fantastyczne miejsce na rodzinne spacery, a i zakochani mogą mile spędzić czas w romantycznych ruinach zamku.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz