środa, 18 września 2013

Warsztaty - Filip Ćwik, Intuicja w fotografii

Lekko spóźniony przeciska sie między zebranymi słuchaczami gęsto się tłumacząc, że zabłądził i bardzo przeprasza, ale naprawdę się zgubił i jeszcze raz przeprasza. Lekko zarośnięty, z burzą dziwnie przyklapniętych loków na głowie, uśmiechnięty, swobodny, wręcz nasuwa się "zwykły facet". Tak właśnie poznajemy Filipa Ćwika, laureata prestiżowych nagród, świetnego fotografa i przesympatycznego człowieka.
Tak zaczyna się drugi dzień Dni Fotografii w Świdnicy.


Warsztaty w zasadzie nie maja tematu przewodniego, jednak intuicja jest bardzo ważna w tym zawodzie i jak podkreślał sam gość, jest ważnym o ile nie najważniejszym czynnikiem tworzącym niezapomniane i wyjątkowe zdjęcia.


   Intuicja w fotografii

Joasia Kinowska przygotowując słowo wstępu do wystawy "12 twarzy/faces" zapytała - Filip kim ty jesteś?
Proste pytanie, ale odpowiedź już nie taka oczywista. Bo czy jest tylko fotografem, a może artystą, dokumentalistą, reportażystą czy może dziennikarzem?


Sam twierdzi że fotografia jest pewnego rodzaju przygodą, przygodą wchodzenia w samego siebie, poznawania siebie w procesie poszukiwania czegoś w sobie. Sam proces poszukiwania jest bardzo istotny bo nie zawsze osiągniecie celu daje największą satysfakcję a droga która podążamy mimo iż jest ciężka i wyboista pozwala na doświadczanie tego co najważniejsze. Droga która daje intuicji prowadzić i dzięki temu sama ukazuje tematy które pozwalają w inny sposób kierunkować przekaz wizualny by komunikować się z ludźmi na zupełnie odmiennym poziomie.


Kieruje nim wieczne poszukiwanie, wieczne dążenie do tworzenia ciekawych obrazów, ale chce pokazywać to co się dzieje wokoło, nie przez dokument ale przez fotografię przesiana przez to co ma w głowie by pokazać świat takim jak go widzi.


Momentem zwrotnym był materiał który stworzył na potrzeby Newsweeka na popowodziowych terenach  Sandomierza. Powstała seria typowo reportażowych zdjęć, czyli proste fotki które rejestrują to co się widzi a ich głównym bohaterem jest człowiek próbujący podnieść się po policzku jaki wymierzył mu żywioł. Wszyscy byli zachwyceni a on usiadł i w zasadzie nie mógł patrzeć na własne zdjęcia. Intuicja sama podpowiedziała co zrobić i w jakim kierunku podążać. 

Najciekawsze okazały się zdjęcia które wykonał w pustych wnętrzach podtopionych domów, historię i nieszczęście ludzi opowiedziane przez prawie puste ściany. Obraz estetycznie piękny lecz budzący wielki niepokój. 

Impuls który wskazał mu kierunek by zacząć uprawiać inny rodzaj fotografii, niekoniecznie fotografii prasowej gdyż takie materiały już się w prasie w zasadzie nie ukazują.


Dotykając ciężkich tematów wydaje nam się, że trzymając aparat w ręku otoczenie nie oddziałuje na nas, że rejestrujemy obraz, rozmawiamy z ludźmi, jesteśmy wręcz ciekawi jak jest ich historia i chcemy wierzyć że to nie ma wpływu na nasze życie rodzinne. A jednak ma i to duży. Okazujemy zdenerwowanie, zniecierpliwienie, frustrację codziennością. W takim momencie ważne by rodzina zrozumiała że wykonane zdjęcie to nie tylko zarejestrowany obraz ale za tym stoją setki ludzi, emocji, tragicznych wydarzeń, łez i cierpienia, że doświadczamy namacalnej traumy ludzkiej.


Poszukując swojego własnego języka fotograficznego warto zdać się na intuicje, zaufać jej i iść drogą która nas kręci, nie zapominając o podstawach, wręcz czerpiąc z nich inspirację, bo kierując się intuicją często nie wiedząc o tym wywołujemy u innych silne reakcje na obraz jaki tworzymy.


Pierwsza i chyba najważniejsza lekcja jaka odebrał od jednego ze swoich mentorów: idziesz na temat nie stawiaj tam gdzie inni, stawiaj po przeciwnej stronie a dostrzeżesz inną stronę medalu która może być jeszcze bardziej fascynująca.

Fotografia jest terenem badawczym, badamy siebie, struktury, rzeczywistość w poszukiwaniu własnego języka, własnej formy, własnych doświadczeń i to pokazujmy za pomocą zdjęć.

2 komentarze: